17 września 2013

Rozdział 17 + Epilog

Od autorki: Cóż, to miał być tylko epilog, jednak uznałam, że wyszedł on trochę za długi (bardzo za długi, bo 9 stronnicowy epilog to tak trochę nie bardzo, prawda?). Więc uznałam, że zrobię wam niespodziankę i dostaniecie na pożegnanie bardzo długi rozdział plus epilog. Mam nadzieję, że się cieszycie. 
Nie mogę uwierzyć, że to już koniec Negatywu Szczęścia. Uważam, że jest to moje najlepsze opowiadanie. Nigdy tak się nie przywiązałam do bohaterów. A to wszystko jest w dużej mierze waszą zasługą. Gdyby nie wasze pochwały, które często mnie wzruszały, pewnie nie pisałoby mi się tak przyjemnie. Naprawdę dziękuję, że trwaliście ze mną, czytając to opowiadanie. Ciekawa jestem, czy będziecie zadowoleni z zakończenia. 
Dziękuję wam za ośmiomiesięczną przygodę. Dziękuję, że czytaliście to opowiadanie. Dziękuję za każdy komentarz. Za każde miłe słowa. Za wszystko. Jesteście najlepsi. Kocham was. 
Statystyka bloga w chwili publikowania tego rozdziału:
Komentarzy: 548
Wyświetleń: 34 131
Wow, dziękuję! :')
Okej, nie przeciągam dłużej, zapraszam do czytania! ♥




Otwórz oczy
Rozejrzyj się
Pomyśl jak  wygląda twoje życie
Czy jesteś szczęśliwy?
Czym jest szczeście?
Kiedy je odnajdziemy? 
Może czeka tuż za rogiem?
Idź i się przekonaj.


            Mijały minuty, chociaż Zayn miał wrażenie, jakby upływała cała wieczność. Widział wszystko w zwolnionym tempie. Widział jak podbiegają do niego przyjaciele, słyszał podjeżdżającą karetkę, jednak na nic nie zwracał uwagi. Klęczał na ziemi, trzymając dłoń dziewczyny, przytykając ją co chwila do ust, całując kawałek po kawałku, modląc się do Boga i szlochając cicho.
Nie wiedział jak dotarł do szpitala. Cała droga zmyła się w całość i trzeźwość myślenia wróciła do niego wtedy, kiedy stanęli w środku budynku. Wyprzedził Liama idącego na przedzie i biegiem ruszył w stronę recepcji.
Oddychając spazmatycznie i przeczesując drżącymi rękoma włosy, otworzył usta, aby zadać pytanie, jednak wyprzedził go Liam, który położył mu dłoń na ramieniu. Zayn starał się uspokoić, czując obecność przyjaciela, jednak nie mógł. Miał wrażenie, że były w nim dwie różne osoby. Jakby ciało odłączyło się od duszy. Serce ściskało go z bólu, w piersi zbierał się szloch, a łzy, które nie przestawały płynąć mu po twarzy, denerwowały go i co chwila ocierał je rękawem.
Louis i Harry chwycili Zayna za ramiona, który zapierając się nogami, chciał zostać razem z Liamem i dowiedzieć się, gdzie jest Amy. Nie pozwolili mu jednak na to i usadowili go na jednym, z wielu krzeseł w poczekalni. Próbował skupić się na czymkolwiek. Zaczął liczyć czarne kafelki w szaro-czarnej mozaice, jednak zgubił się po dwudziestu trzech. Próbował zamknąć oczy i oddychać głęboko, jednak wtedy chwytała go jeszcze większa panika i zaczynał się dusić. Dał więc sobie z tym spokój i po prostu siedział, ruszając energicznie nogami, ściskając dłonie w pieści i patrząc się w przestrzeń.
W końcu Liam dowiedział się, gdzie zabrano Amy i wróciło przyjaciół. Zayn wstał na jego widok i spojrzał mu w twarz, jednak jej wyraz był nieodgadniony.
- Jest na OIOM`ie – powiedział, zaciskając usta i przełykając głośno ślinę. Harry i Louis spojrzeli na siebie z przerażeniem w oczach, a Zayn poczuł jak krew odpływa mu z twarzy. Zachwiał się i poczuł jak jego nogi stają się miękkie. Opadł na krzesło, chowając twarz w dłoniach.
Trafia na OIOM. To tam trafiaj ludzie, z którymi jest bardzo źle. Którzy walczą o przeżycie.  Myśli pędziły w jego głowie i gdyby nie to, że Liam usiadł obok niego i objął ramieniem, przyciskając głowę Zayna do swojej piersi, prawdopodobnie wpadł by w kolejny atak paniki.
Nie wiedział co ma robić. Mógł tylko czekać. Nie mógł pomóc i nienawidził siebie za to.

***
Zayn nie wiedział ile minęło godzin odkąd tu przyjechał. Kiedy obudził się na ramieniu Liama, w zasięgu wzroku nie było ani Louisa ani Harry`ego. Zmarszczył brwi i ziewając cicho, rozejrzał się delikatnie w koło. Wyciągnął z kieszeni telefon i napisał esemesa do Louisa:
Gdzie jesteście?
Czekał na odpowiedź, jednak minęło pięć minut i jej nie otrzymał. Westchnął głęboko. Nagle do jego uszu doleciały podniesione głosy:
- Nie idź tam, Niall. Do cholery, wyjdź stąd! – To zdecydowanie był głos Harry`ego. I Zayn wyczuł, że najmłodszy chłopak jest wyraźnie zdenerwowany.
- Niall, powinieneś wrócić do domu, twój obecność tutaj, to nie jest dobry pomysł – powiedział Louis, spokojniejszym głosem.
- Mam prawo kurwa wiedzieć co się stało – krzyknął Irlandczyk i w tym momencie Zayn go zobaczył. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Jeśli w hotelu Zayn twierdził, że Niall jest pijany, to nie wiedział jakimi słowami określić stan, w jakim znajdował się on teraz. – O, no proszę, jest i nasz bohater! – zakpił Niall, chwiejąc się i podchodząc do Zayna. – To wszystko kurwa twoja wina – warknął.
- O czym ty mówisz? – spytał Zayn, marszcząc brwi.
- To twoja wina, że ona tu jest. Nienawidzę cię, Zayn. Nienawidzę jej, nienawidzę Amy. Tak bardzo was nienawidzę za to, co zrobiliście – warknął, cedząc każde słowo i patrząc na Zayna z nienawiścią w oczach. Ciemnowłosy poczuł jak po twarzy spływają mu łzy, a jego serce łamie się na pół.
Zanim zdążył odpowiedzieć, Harry i Louis mocno złapali Nialla za ramię i Harry warknął:
- Wychodzisz Niall. T e r a z!
Kiedy cała trójka zniknęła z pola widzenia i ponownie Zayn został sam z Liamem, który siedział w milczeniu na krześle, przyglądając się tej sytuacji, schował twarz w dłoniach i po chwili jego ramiona zaczęło się trząść od płaczu. Nie dość, że słowa Niella zadały mu potworny ból, zmagał się także z myślami krążącymi wokół osoby Amy.
Umierał ze strachu o Amy. Nie wiedział co się z nią dzieje. Nie wiedział co ma czuć. Nie wiedział co ma zrobić. Czy chwytać się resztek nadziei? Dopiero teraz, kiedy jest o krok od stracenia Amy, zdał sobie sprawę ile ona dla niego znaczy.

*** 
Około godziny później, podszedł do nich lekarz, który zaprosił ich do gabinetu. W milczeniu usiedli na krzesłach i wlepili pełne niepokoju spojrzenia w mężczyznę, który westchnął, pochylając się w ich stronę. Położył dłonie na biurku i powiedział:
- Opanowaliśmy krwawienie, jednak stan Amy wciąż jest niestabilny. Mało tego, jej organizm był wyczerpany i po przeprowadzonej operacji, ma jeszcze mniej siły.
- Ale będzie dobrze, prawda? – wyjąkał Zayn, ściskając rękę Liama.
            Doktor milczał przez chwilę, patrząc w oczy Zayna, które aż raziły bólem w nich zgromadzonym. Mężczyzna powoli pokręcił przecząco głową.
            - Obawiam się, że nie będzie to takie proste. Amy potrzebuje przeszczepu nerki. Mówiąc szczerze, kula trafiła w takie miejsce, że to jest cud, że dziewczyna jeszcze żyje.
            - Mogę być dawcą – powiedział szybko Zayn, nawet nie zastanawiając się nad odpowiedzią. Spodziewał się, że przyjaciele spojrzą na niego jak na wariata, jednak zamiast tego, usłyszał po chwili coś innego. – Zróbcie mi testy – powiedział mulat.
            - Mi także – powiedział Liam, a Harry i Louis także kiwnęli głowami.
            Zayn poczuł jak ściska go w środku. Nie wiedział, czy kiedykolwiek zdoła się odwdzięczyć chłopakom za taki gest. Doktor kiwnął głową i powiedział:
            - W porządku, w takim razie proszę za mną.

***
            Minęły kolejne dwie godziny, podczas których każdy z nich siedział jak na szpilkach. Nie dość, że wciąż nie mogli odwiedzić Amy i dowiedzieć się coś więcej o jej stanie, to czekali na wyniki testów. Kiedy doktor ponownie poprosił ich do gabinetu, nie owijał w bawełnę.
            - Przykro mi, ale żaden z was nie może być dawcą.  Amy ma rzadką grupę krwi, przykro mi – powiedział i widział jak twarze chłopców zapadają się w sobie, a ich oczy przygasają.
            - A… Ile może potrwać czekanie na dawcę? – spytał z obawą Zayn. – Mogę zapłacić, zrobię wszystko – wyjąkał, bawiąc się dłońmi.
            - Nawet jeśli, to czekanie będzie trwało zbyt długo. Amy ma naprawdę mało czasu. Liczy się każda godzina…
            Kiwnęli jedynie głowami i bez słowa wyszli na korytarz. Opadli na siedzenia. Milczeli przez dłuższą chwilę, próbując odnaleźć się we własnych myślach.
            Zayn wiedział o czym mówi lekarz. Jeśli Amy szybko nie dostanie nowej nerki, umrze. Nie musiał usłyszeć tego od niego. Zdawał sobie z tego sprawę i to go dusiło od środka. Bo czuł taką bezsilność, że miał ochotę krzyczeć na każdego i wszystko.
            Siedzieli tak jakiś czas i wszystkich zaskoczyło przybycie Nialla. Tym razem, był spokojny, ubrany w codzienne ubrania i jego oczy patrzyły w normalny sposób. Przez chwilę wszyscy mierzyli się wzrokiem po czym Niall powiedział:
             - Co z nią? – szepnął.
            - Umrze – powiedział Zayn, a Niall skrzywił się, słysząc to bezpośrednie stwierdzenie, które Zayn wypowiedział w tak beznamiętny sposób. Nie zamierzał jednak w to wnikać i spytał się:
            - Jak to? Nic się nie da zrobić? Co się dzieje? – spytał z paniką w głosie.
            - Dlaczego w ogóle pytasz, Niall? – spytał Harry, bez cieniu złości w głosie, jego głos był spokojny. – Powiedziałeś, że jej nienawidzisz.
            - Kłamałem. Nie nienawidzę ani jej, ani ciebie, Zayn. Kocham was, Boże, tak bardzo was przepraszam. Nie wiem.. Nie wiem jak mogłem tak się zachować. Jest mi tak wstyd. To wszystko moja wina. Nie twoja. Przepraszam, ja nie chciałem – powiedział Niall, szybko wypowiadając słowa i po chwili zanosząc się cichym płaczem, który wstrząsnął jego ramionami. Cała czwórka patrzyła na niego z bólem w sercu. Widok płaczącego Nialla sprawił, że wszyscy pękli. Pierwszy stał Zayn, który mocno objął przyjaciela
            - Jest w porządku, Niall, jest w porządku, ciii – szepnął, a po chwli do ich dołączył Liam, Harry i Louis.
            - Więc… Dlaczego mówicie, że Amy umrze? – spytał, odsuwając się od nich.
            - Potrzebuje przeszczepu nerki, a żaden z nas nie może być dawcą. Liam nawet nie był badany, z oczywistych powodów. A czekanie na dawcę będzie trwało zbyt długo… - stwierdził Harry.
            - Nie! Ona nie może umrzeć! - krzyknął Niall, zakrywając dłonią usta. Zacisnął oczy i wymamrotał: - Zrobię testy. Może będę mógł być dawcą. Ona musi żyć, rozumiecie?!
            - Niall, wiesz, że szansa jest jedna na sto? – spytał Zayn, wzdychając. Niall zwrócił uwagę na ból w jego oczach. Autentycznie cierpiał. I dopiero teraz dostrzegł, że Amy nie jest dla Malika żadną zabawką. Że jest dziewczyną, do której on autentycznie coś czuje.
- Wiem, ale ja mogę być tą szansą, Zayn. Przynajmniej tyle mogę zrobić – powiedział, kręcąc głową.  – Ona musi żyć – szepnął. – Muszą ją za wszystko przeprosić. Muszę…

***
Znów czekali na wyniki. Niall chodził w tę i wedetę po korytarzu, trzymając dłonie na głowie, mamrocząc niezrozumiałe rzeczy pod nosem. Kiedy podszedł do nich doktor, Niall szybko ruszył w jego stronę. Mężczyzna uśmiechnął się do niego delikatnie:
- Gratuluję, Niall. Możesz być dawcą – powiedział a po chwili cała piątka wykrzyknęła z ulgą i uścisnęła się, płacząc  i śmiejąc się na zmianę.
- Zdajesz sobie sprawę ryzyka jakie to za sobą niesie, prawda? – upewnił się lekarz, a Niall kiwnął głową. Już o tym myślał. Nie obchodziły go skutki. Chciał po prostu, żeby Amy żyła. Nie liczyło się nic więcej.  – Dobrze. Jeśli jesteś gotowy, zapraszam do gabinetu, gdzie podpiszemy wszystkie formalności. Przeszczepu dokonamy za kilka godzin.
W chwili, kiedy lekarz oznajmił dobrą wiadomość, w sercu każdego pojawiła się iskierka nadziei, która podtrzymywała ich przed straceniem zmysłów. Teraz czekały ich najtrudniejsze godziny decydujące o życiu Amy.
Zayn marzył o tym, aby zasnąć i obudzić się, kiedy cały ten koszmar się skończy.

Dwanaście godzin po operacji
Cała czwórka siedziała na twardych krzesłach, przymykając co chwila oczy, marząc o chwili snu. Chwilę później otwierali je szybko, starając się zachować trzeźwość umysłu.
Wiedzieli, że operacja się udała i teraz czekali. Milczeli, pogrążając się we władnych myślach. Lekarz powiedział, że Amy powinna niebawem się obudzić i wszystko powinno być dobrze. Że będzie żyła. Jednak w ich umysłach wciąż pozostawała nuta niepokoju o dziewczynę. Bali się, że nagle coś pójdzie źle.
Takie myśli ich wyczerpywały Nie wiedzieli ile jeszcze będą w stanie czekać. Niepokój i strach rozsadzał ich od środka. Nie mogli nawet wejść do Nialla, aby sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Musiały im wystarczyć słowa lekarza, który zapewnił, że Horan ma się dobrze.
Całej sytuacji nie ułatwiał fakt, że do prasy wyciekła wiadomość o tym, że Amy jest w szpitalu. Jako, że One Direction znajdowało się w szpitalu, przed wejściem roiło się od dziennikarzy. Dlatego też, utknęli w tym budynku.
Zdawali sobie sprawę, że niebawem czeka ich poważna rozmowa z menadżerami. Dziwili się, że ich telefony jeszcze się nie rozdzwoniły. Cóż, z małym wyjątkiem. Simon wysłał Liamowi jedynie krótką wiadomość:
Wszystko z wami w porządku? Co się stało?
Liam odpisał wymijającą odpowiedź:
Wszystko okej. Porozmawiamy niebawem. Nie martw się.
Mimo, że tego nie chcieli, zapadli w półsen, z którego wybudził ich głos lekarza mówiący:
- Chłopcy, Amy się obudziła – powiedział, uzupełniając coś na kartce, która była przypięta do twardej podkładki, którą trzymał w ręku. Wszyscy jak oparzeni podnieśli się z krzeseł i zaczęli wypytywać jeden przez drugiego:
- Możemy się z nią zobaczyć?
- Co z nią?
- Jak ona się czuje?
Serca chłopaków biły w niesamowicie szybkim tempie, a dłonie drżały. Zayn miał szeroko otwarte oczy i z uwagą patrzył na lekarza, który obdarzył ich delikatnym uśmiechem.
- Możecie do niej wejść, ale nie na długo. I nie przemęczajcie jej zbytnio. Wciąż jest jeszcze słaba – polecił, po czym się oddalił.
Przez chwile stali nieruchomo, patrząc na siebie wzajemnie.
- Wchodzimy wszyscy, czy chcesz wejść sam, Zayn? – spytał Liam, kładąc przyjacielowi rękę na ramieniu. Mulat spojrzał na niego ciemnymi oczami po czym pokręcił głową.
- Wejdźmy wszyscy – stwierdził Zayn. Przymknął oczy po czym wypuścił powietrze ustami. Ruszył przodem, wchodząc do sali, gdzie leżała Amy.
Serce ścisnęło mu się na widok wszystkich urządzeń, do których była podłączona ciemnowłosa. Jej zawsze migdałowa cera, teraz była szara i wyglądała bardzo niezdrowo. Włosy potrzebowały szczotki i szamponu, a popękane usta, pomadki ochronnej. Amy wpatrywała się w okno, marszcząc brwi z koncentracją. Odwróciła głowę, kiedy usłyszała, że ktoś wchodzi do jej sali. Otworzyła usta ze zdziwienia, kiedy zobaczyła swoich przyjaciół.
Łzy stanęły jej w oczach i nie mogąc znieść ich spojrzeń, ponownie odwróciła głowę. Zayn usiadł na krześle stojącym obok łóżka.
- Amy – szepnął, chwytając jej chłodną dłoń, którą dziewczyna szybko zabrała poza zasięg Zayna. Zagryzła wargę, czując jak łzy spływają jej po policzkach. Zayn zmarszczył brwi i poczuł ukłucie w sercu. – Amy, spójrz na mnie – poprosił słabym głosem.
Dziewczyna pokręciła uparcie głową i pociągnęła nosem.
- Amy, co się dzieje? – spytał wzdychając. Nie rozumiał jej zachowania.
Przez chwilę wszyscy milczeli. Gdyby nie panująca cisza, prawdopodobnie nie usłyszeli by szeptu Amy:
 -  Przepraszam was za wszystko. Przepraszam za wszystkie kłopoty. Jak tylko mnie wypiszą, spakuję swoje rzeczy i wyniosę się od was – powiedziała cicho. Po kilku sekundach odważyła się spojrzeć w twarz Zaynowi. – Myślę, że lepiej by było, gdybyście mnie w ogóle nie spotkali.
Twarz Zayna wykrzywiła się z bólu, które zadały mu słowa Amy.
- O czym ty mówisz, Amy? – spytał łamiącym się głosem. – Dlaczego tak mówisz? Boże, Amy, proszę cię, nie wygaduj głupot…
Rozmawiając z Amy, Zayn całkowicie zapomniał o obecności Louisa, Harry`ego i Liama. Istniał tylko on i Amy.
- Powinieneś mnie nienawidzić. Wszyscy powinniście mnie nienawidzić. Tak jak Niall – powiedziała, biorąc drżący oddech. – Przynoszę tylko kłopoty, nie zauważyliście? Jestem nic nie warta – szepnęła, spuszczając wzrok.
Tak się czuła. Nie wiedziała po co w ogóle żyje. Powinna umrzeć już dawno. Powinna zrozumieć, że jest nic nie warta. Że jest zwykłą szmatą. Ale nie., Ona robiła sobie nadzieje na normalne, szczęśliwe życie. I w tym momencie bańka mydlana pęka i uderza w nią szara rzeczywistość.
- Przestań! – Zayn podniósł głos, a Amy spojrzała na niego zdziwiona. – Przestań wygadywać głupoty i mnie posłuchaj. Odkąd cię zobaczyłem, wiedziałem, że jesteś kimś szczególnym. Że jesteś cudowną osobą o wielkim sercu, która potrzebowała ratunku, nawet jeśli o tym nie mówiła. Nie wiem, kiedy straciłem dla ciebie głowę. Ale tak się stało. Cholera, Amy. Kocham cię – szepnął Zayn, spuszczając głowę  i wpatrując się w swoje dłonie. Spod jego powiek wypłynęły niechciane łzy.
Amy przez chwilę milczała, po czym dotarła do niej prawdziwość słów Zayna. Zaszlochała cicho.
- Przepraszam – wyjąkała, chwytając Zayna za rękę. Chłopak spojrzał na nią swoimi pięknymi oczami. Na widok jego spojrzenia, serce Amy oblało ciepło. Objęła Zayna za szyję, przyciągając go do siebie. – Przepraszam za wszystko, Zayn. Też cię kocham – wyszeptała mu prosto do ucha.
Kiedy się od siebie odsunęli, uśmiechnęli się do siebie szczerze, ocierając łzy z oczu. Dopiero wtedy przypomnieli sobie, że nie są sami. Popatrzyli się na trójkę przyjaciół, którzy przyglądali im się z radością wymalowaną na twarzy. Uwadze Amy nie umknął fakt, że dłonie Louisa i Harry`ego były splecione. Uśmiechnęła się na ten widok mówiąc:
- Wygląda na to, że wiele mnie ominęło – powiedziała, A Louis i Harry spojrzeli na siebie z uśmiechem.
- Tak… W końcu wyjaśniliśmy sobie wszystko – powiedział Louis.
- To w sumie w dużej części twoja zasługa, Amy – powiedział Harry, wzdychając. Spojrzał na nią przepraszającym wzrokiem. – Przepraszam, że cię uderzyłem, kiedy próbowałaś przemówić mi do rozsądku…
- Nic nie szkodzi, Harry. Najważniejsze, że moje słowa podziałały – powiedziała Amy, uśmiechając się szeroko. Po chwili jej twarz spoważniała. Opadła na poduszki i zmarszczyła brwi.
- Gdzie jest Niall? – spytała z obawą i przygryzła wargę. Mimowolnie zacisnęła dłonie w pięści, bojąc się odpowiedzi. Cała czwórka milczała, patrząc na siebie nawzajem. Amy wyczuła, że coś jest nie tak. – Gdzie on jest?  Co się stało? – spytała cienkim głosem, patrząc na nich ze strachem w oczach.
- Lekarze ci nie powiedzieli? - spytał Louis. – Niall leży kilka sal obok… - powiedział i zanim zdążył powiedzieć coś więcej, Amy podniosła się gwałtownie, jednak przytrzymał ją Zayn.
- Co mu się stało? O Boże, o Boże – szeptała gorączkowo, z paniką w oczach patrząc na chłopaków.
- Amy, spokojnie. Niallowi nic nie jest – uspokoił ją Zayn, całując dziewczynę w głowę.
- To dlaczego leży w szpitalu? – wyjąkała.
- Lekarze nie powiedzieli ci, dlaczego żyjesz, prawda? – spytał Liam, wzdychając. Amy pokręciła przecząco głową, zakrywając dłonią usta. – Potrzebowałaś przeszczepu nerki. Mówiąc szczerze, cudem w ogóle przeżyłaś. Niall był dawcą, bo jedynie jego krew pasowała do twojej – powiedział Liam. – On cię uratował, Amy.
- Przecież… On… Przecież Niall… Mnie nienawidzi – szepnęła, nie rozumiejąc. Myśli w jej umyśle pędziły jak szalone. Nie wiedziała co robić.
- Nie nienawidzi cię, Amy. Był zły, nie wiadomo czemu. Ale to już przeszłość. Jesteś dla niego niezwykle ważna – powiedział Zayn uśmiechając się ciepło. Amy poczuła ogarniającą ją ulgę. Niall jej wybaczył. Nie wiedziała, czy ich stosunki wrócą do normy, ale miała taką nadzieję.  
- Czy mogę go zobaczyć? – spytała z nadzieją.
- Cóż, ty z pewnością nie możesz wstawać, ale zaraz po niego pójdę – powiedział Liam. Wrócił równie szybko jak wyszedł. Tylko teraz nie był sam. Niall siedział na wózku, który pchał Liam.
W oczach Amy zalśniły łzy, na widok blondyna. Załkała, chwytając go za rękę.
- Dziękuję – wyjąkała, krztusząc się łzami.
- Ciiii…. Wszystko w porządku, Amy – szepnął uspokajająco, gładząc dziewczynę po głowie.
Kiedy oddech Amy się uspokoił, a łzy przestały płynąć, otarła mokrą twarz i oblizała wargi. Spojrzała badawczo na przyjaciół.
- Pewnie… Chcielibyście jakichś wyjaśnień. Chodzi mi o… Tą sytuację – powiedziała cicho, bawiąc się swoimi dłońmi. – O tą sytuację, której świadkiem był Zayn – spojrzała na Mulata, który chwycił ją za rękę i ścisnął, dodając dziewczynie wsparcia. Wzięła głęboki oddech, przymknęła oczy i zaczęła opowiadać.
Zaczęła od samego początku, otwierając się przed nimi. Opowiadając bolesne wspomnienia po raz pierwszy, poczuła się naga, dlatego przymknęła oczy, wyobrażając sobie, że mówi sama do siebie.
- Niall, pamiętasz, kiedy spytałam cię z wyrzutami, dlaczego nie oddzwoniłeś? To było jakiś rok po tym, jak wyjechałeś – powiedziała Amy, wspominając sytuację, która miała miejsce w dzień, kiedy spotkała Nialla w Londynie.
- Tak, pamiętam – wykrztusił blondyn,. Którego przytłoczyła ilość bolesnych wspomnień Amy. – Wciąż nie rozumiem o co chodziło…
- Miałeś wyłączony telefon. Nagrałam ci się na pocztę głowową, przepraszając za wszystkie kłopoty, które na ciebie ściągnęłam. Powiedziałam, że nie musisz się martwić, bo od teraz nie będziesz musiał się o to martwić. Mówiłam to, leżąc w wannie, z żyletką w ręku, robiąc kolejne rany na nadgarstkach – szepnęła Amy, wyciągając w ich stronę ręce, pokryte podłużnymi bliznami. Nikt wcześniej nie zwrócił na nie uwagi.  – Miałam dość. Chciałam zniknąć. Uciec przed Justinem. Przed tym koszmarem. Pomyślałam, że to dobre wyjście. Ale teraz tego żałuję. Zachowałam się jak tchórz. Po tym, jak obudziłam się w szpitalu, żałowałam, że nie udało mi się umrzeć. Ale dzięki temu, udało mi się uciec od Justina. Ale i tak mnie znalazł – mruknęła, kręcąc głową.
Wszyscy milczeli, nie mogąc otrząsnąć się z szoku.
- Czekaj… Amy, dzwoniłaś do mnie, około rok po tym jak wyjechałem, tak? – spytał cicho Niall. Dziewczyna kiwnęła głową.  – Boże… Ja… Nie odebrałem, ani nie oddzwoniłem, bo nigdy nie dostałem tej wiadomości – szepnął, chowając twarz w dłoniach. – Zmieniłem numer – szepnął. – Bardzo cię przepraszam, to wszystko moja wina – wyszeptał, a jego ramiona zadrżały od szlochu. – Gdybym nie wyjechał, nic by ci się nie stało. Boże, jak mogłem być takim egoistą?
Niall płakał, ciągnąc dłońmi włosy i zaciskając wargi. Kręcił gorączkowo głową, oddychając spazmatycznie.
- Niall, uspokój się – poprosiła Amy. – To przeszłość, okej? To już za nami – powiedziała wzdychając. Podczas gdy Niall próbował się uspokoić, Zayn czuł, jak wszystko w nim się gotuje ze złości.
- Zabiję skurwysyna – warknął Zayn. – Niech policja znajdzie tego jebanego psychopatę, Amy. Musimy się tym zająć. Nie pozwolę, aby on kiedykolwiek więcej się do ciebie zbliżył, rozumiesz?! – warknął zaciskając dłonie w pięści. Źrenice Malika były rozszerzone do granic możliwości.
- Wątpię, aby policja dała radę go złapać. Prawdopodobnie jest już w innym kraju, lub na innym kontynencie – mruknęła Amy. - Z resztą, on myśli, że jestem martwa – wzruszyła ramionami.
- Nie ma mowy, aby to wszystko uszło mu na sucho – warknął Zayn. - Jadę dzisiaj zgłosić to na policję. Ale musisz zeznawać, moje zeznania nie wystarczą. Przydałoby się też inne dowody… - mruknął w zamyśleniu.
- Mam pamiętniki, które pisałam – powiedziała Amy, a Zayn gorączkowo pokiwał głową.
- O, tak, idealnie – powiedział Zayn. Po chwili jego wzrok stał się nieobecny. Postawa Malika wciąż wyrażała wściekłość i gniew. – Ten skurwiel w końcu dostanie to, na co zasłużył – warknął.

EPILOG

Pół roku później
Justin został złapany, miesiąc po tym, jak Zayn zgłosił sprawę na policję. Chciał dostać się do USA, jednak policja zgarnęła go na odprawie celnej.
Amy otworzyła własną restaurację, gdyż otrzymała list od organizatorów konkursu, którzy twierdzili, że ma zbyt duży talent, aby go zmarnować. Wspomogli ją finansowo i pomogli otworzyć własną działalność. Prowadziła ją od trzech miesięcy i póki co, biznes szedł znakomicie.
Zayn i Amy są szczęśliwą parą. Spędzają ze sobą jak najwięcej czasu się da. Malik kupił im wspólne mieszkanie i zbiera się na odwagę, aby zaproponować jej, aby się do niego wprowadziła. Fani od razu zaakceptowali ich związek.
Liam znalazł sobie dziewczynę, którą poznał dwa miesiące temu. Dawno nie czuł się tak szczęśliwy.
Niall zdał sobie sprawę, że nie kocha Amy. Owszem, był w niej zakochany przez długi czas, jednak to uczucie powoli wygasało. Wciąż trochę bolał go widok Amy i Zayna, jednak cieszył się jej szczęściem. Zarówno Amy i Zayn na to zasługiwali.
Louis i Harry oficjalnie są parą i w końcu wyznali sobie prosto w oczy, co czują. Z polecenia menadżerów, ukrywając swój związek przed fanami, obawiając się ich reakcji. Niezbyt podoba im się ta sytuacja, ale rozumieją to.
One Direction wróciło do robienia kariery i są w trakcie nagrywania swojego trzeciego albumu, który wejdzie do sprzedaży pod koniec tego roku. Część zysków zostanie przeznaczona dla osób oczekujących na transplantację.

KONIEC
 Uprzejmie proszę, aby KAŻDY kto czytał to opowiadanie, pozostawił po sobie ślad. Dziękuję! :)

Teraz znajdziecie mnie tylko >tu<

43 komentarze:

  1. DLACZEGO JUŻ KONIEC????
    PYTAM SIĘ???
    SZKODA,M ŻE JUŻ KONIEC :C

    PRZEPRASZAM, ŻE PISZE CAPS LOCKIEM ALE MUSZE!!!

    @Rihanna_dream

    OdpowiedzUsuń
  2. JEJKU POPŁAKAŁAM SIĘ, TEŻ PRZEPRASZAM ZA CAPSLOCKA ALE EMOCJE, TO BYŁO PIĘKNE, KOCHAM CIE <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ryczę jak głupia :'(
    Koniec bloga :(
    To był jeden z najlepszych blogów na świece !
    Dziękuję Ci za to, że prowadziłaś tego bloga <3
    Kocham cięę i nigdy nie zapomnę tego bloga skarbie ! ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ryczę :'(
    Pokochałam tego bloga.
    Dziękuje ci za niego.
    Wszystko się dobrze skończyło.
    Kocham cie i czekam na kolejne dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno masz talent do pisania <3 kocham to opowiadanie dzięki za dobrą lekturę tt- @oliwia326992

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę genialne! Aż brak mi słów i nie wiem co napisać.
    Masz talent, naprawdę!
    Bardzo cieszy mnie fragment o Larry'm, ponieważ jestem shipperką. To sprawiło, że twoje opowiadanie stało się jeszcze lepsze (o ile to możliwe).
    Na koniec zapraszam do siebie:
    http://can-i-stay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. KOCHAM CIĘ PO PROSTU! <3 Nie lubię One Direction, ale tą historię uwielbiam <3 Genialne zakończenie, tylko szkoda, że Amy nie była jednak z Niallem :< Mam nadzieję, że szybko zaczniesz pisać nowe opowiadanie, bo jedno to mi nie wystarczy haha :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super !!! Naprawdę płakałam .... to było świetne :))) szkoda że to już koniec :( ale naprawdę to był extra blog chyba jeden z najlepszych jakie czytałam :D

    OdpowiedzUsuń

  9. A jednak przeżyła... O jej, aż mi się łezka w oku zakręciła, gdy tak wszyscy zaoferowali się oddać jej nerkę. :) To znak, że jest dla nich wszystkich ważna. Cieszę się, że Niall się opamiętał, a Amy opowiedziała im wszystkim, co jej się przytrafiło. Teraz na pewno łatwiej będzie jej pogodzić się z przeszłością. Rozdział rzeczywiście długi, ale mimo to za szybko go przeczytałam... I mam świadomość, że to ostatni, dlatego jest mi trochę przykro. To miło ze strony organizatorów konkursu, że pomogli jej z otworzeniem własnej restauracji. :) Zasłużyła na to. No, po tym wszystkim, co przeszła, nareszcie zaznała odrobiny szczęścia w postaci Zayna, przyjaciół i własnej restauracji. :) Co prawa liczyłam na smutne zakończenie, ale mimo to nie jestem rozczarowana takim. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko, jak to się stało, że mam takie zaległości w komentowaniu? Oczy mi na wierzch wylazły, jak przeczytałam, że to już ostatni rozdział i epilog.
    Ale fajny, podoba mi się, bo lubię szczęśliwe zakończenia. Naprawdę bałam się o Amy, kiedy lekarz mówił, że może nie przeżyć. Jakaś część mnie mówiła za to, że to przecież nie może się tak skończyć i dziewczyna przeżyje. I udało się! Wszystko dzięki Horanowi, który miał tą samą krew. Podejrzewałam, że to będzie on zaraz po tym, jak wyszło, że krew z żadnego chłopaków nie jest dobra. Ma szczęście chłopak, że zdecydował się wrócić do szpitala, już w NORMALNYM stanie. Inaczej to bym go chyba zabiła. Za to, co powiedział Zaynowi. Nie wiem, co mu się stało. Wiem, że był zazdrosny, ale mówić takie słowa? Trochę tragiczne. Ale najważniejsze, że wrócił stary Horanek i wszystko dobrze się skończyło.
    Powiem ci szczerze, że zdenerwowałam się na Amy, kiedy tak nagle chciała uciekać. Rozumiem, że wiele przeżyła i to pozostawiło po siebie jakiś ślad. Rozumiem, że chciała chronić swoich przyjaiół. Ale czy ona naprawdę myślała, że oni tak łatwo pozwolą jej odejść? Poza tym, zawsze miałam ją za silną dziewczynę, a nie tchórza, który ucieka, kiedy tylko robi się ciężej. Całe szczęście, że Zayn wybił jej ten pomysł z głowy.
    Słodka z nich para. Naprawdę jestem zadowolona, że zostali razem. I widzę, że zmierza to coraz głębiej, huhu. Wspólne mieszkanie, tylko patrzeć jak się zaręczą (nieważne, że to już koniec opowiadania, pozwól mi pofantazjować), będą mieli dziecziaczki. Fajnie.
    No i dobrze też, że Horanowi przeszło. Może przynajmniej teraz nie będzie zachowywał się jak jakiś dupek, czy coś.
    Ale i tak największą radość sprawił mi fakt, że złapali tego cholernego Justina. Mam nadzieję, że będzie gnił w więzieniu do końca życia, o!
    Faktycznie dziwnie, że to już koniec tej historii. Naprawdę ci się udała i cieszę się, że ty także się do niej przywiązałaś. Życzę dużo, dużo weny na kolejne historie!

    Zapraszam przy okazji na piąty rozdział u mnie. {all--coming-back}:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba nie mogłam sobie wymarzyć lepszego zakończenia! Naprawdę się bałam, że zrezygnujesz z happy endu i ostatecznie rozryczę się przy tym ostatnim poście. W sumie i tak miałam łzy w oczach, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Tak niewiele brakowało, Amy mogła umrzeć... Gdyby Niall nie otrzeźwiał i nie wrócił do szpitala, tym samym oferując się na dawcę nerki, to prawdopodobnie dziewczyna by nie przeżyła. Byłam wściekła na Horana za to, co na początku powiedział, ale poddając się operacji, która uratowała życie jego przyjaciółce zmazał według mnie wszystkie swoje winy. Nie miał pojęcia, przez co Amy przechodziła, kiedy wyjechał, gdyby odsłuchał tę wiadomość... No, ale nie ma co gdybać. Najważniejsze, że Justin dostanie wreszcie to, na co zasłużył. Co za skurwiel!
    Amy szczęśliwa z Zaynem, na dodatek jako właścicielka własnej restauracji. Zakochany Liam, kochający się Harry i Louis, Niall, który wyleczył się z nieszczęśliwej miłości... Pięknie, naprawdę. Idealne zwieńczenie tej historii :)
    Szkoda, że to już koniec, ale przecież piszesz jeszcze sztukę-zemsty i na pewno ruszysz też z jakąś nową historią. Na pewno będę czytać <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Chce mi się płakać. Genialne, czekam na nowe opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  13. THIS IS US cały film tylko tutaj:
    http://twojekinotv.blogspot.com/2013/09/one-direction-this-is-us.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć! Twoja ocena ukazała się na http://pomackamy.blogspot.no/2013/09/0034negatyw-szczesciablogspotcom.html . Zapraszamy do dyskusji.

    OdpowiedzUsuń
  15. <3 czytałam :3 /K.Sz

    OdpowiedzUsuń
  16. Twój blog był najlepszym jaki czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Przeczytałam całe i widzę że jestś za Larrym. Mi się to nie podoba fo końca ale bywa

    OdpowiedzUsuń
  18. o kurcze znalazłam to opowiadanie dzięki twojemu blogowi "Sztuka zemsty" ale bosz to jest takie nkjduyehfhyefgy przeczytałam to w 1dzien dopero kilka godz temu to zb o bosz ale emocje xx

    czekam na epilog sztuki zemsty i heppy endu <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Wow świetne opowiadanie ! Smutne w większości ale i tak wrte przeczytania. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. jeej *_* pięlny en blog :D świetnie piszesz i w jeden dzień przeczytałam ten jak i Twój następny blog. obydwa są genialne! <3 Naprawdę, ,masz wielki talent, i życzę Ci z całego serca rozwijania go dalej! <3 @vintageneverend

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam dziś:P
    Świetny blog:)

    OdpowiedzUsuń
  22. zaczęłam to czytać wczoraj wieczorem i dopiero teraz skończyłam :)
    ogólnie to opowiadanie mi się baaaaardzo podoba <3 ale spodziwałam się troszkę innego obrotu spraw. Chyba zmyliło mnie trochę zdjęcie w tle bloga :) Szczerze mówiąc do końca nie wierzyłam, że Amy będzie z Zayn'em. / @kabum_tss

    OdpowiedzUsuń
  23. Nani?! Dlaczego koniec?! ; ; dopero teraz znalazlam ten blog ale nie zaluje :c smutam bo juz nie bedzie kontynuacji tego wspanialego opowiadania~

    OdpowiedzUsuń
  24. To... to było... cudowne ;w;
    Nie mg przestać płakać :')

    OdpowiedzUsuń
  25. :) Naprawdę bardzo ciekawy blog. Mocno wstrząsnęły mną przeżycia głównej bohaterki ale ogólnie czytało się bardzo przyjemnie:) Szkoda, że to już koniec...:):):):):):):):):):):)

    OdpowiedzUsuń
  26. OMG to jest cudowne. Zarówno rozdział jak i cały blog jest boski. Szkoda tylko, że to już KONIEC. Czytając każdy rozdział, czułam się tak jak bohaterka tego opowiadania. Gdy była smutna to ja też , a gdy szczęśliwa to ja również . Bardzo mi się podoba twój sposób pisania. MASZ WIELKI TALENT ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. O mamusiuu....
    Przeczytalam i jestem pod wrazeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Dopiero co przeczytałam całe opowiadanie. Jestem pod wielkim wrażeniem, a przeczytałam już setki takich blogów. Jesteś po prostu genialna. KOCHAM CIĘ

    OdpowiedzUsuń
  29. Fantastyczny blog ;) z wielką chęcią go przeczytałam

    OdpowiedzUsuń
  30. WOW! Ciesze się, że przeżyła :)
    Dzisiaj znalazłam tego bloga i jestem szczęśliwa, że mogłam go przeczytać ... serio ta historia strasznie mnie wciągnęła. Musze Ci powiedzieć, ze masz talent do pisania i życzę ci dużo weny w kolejnych historiach/opowiadaniach.

    PS. uznam to za dobre zakończenie tego roku :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jeny przeczytałam tego bloga dosłownie w niecałe 2 godziny !! Jesteś wspaniałą blogerką !! ❤❤❤*^O^*

    OdpowiedzUsuń
  32. Tak tak przeczytałam i zostawiam pamiątke :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Matko, to opowiadanie było vudowne. Genialnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  34. Kochanie popłakałam się pod koniec jak dziecko poważnie talent masz wrodzony !! 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  35. Awwwww genialny blog ❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  36. Dzisiejszy ranek spędziłam na cxytaniu tego wszystkiego;) opowiadanie krótkie Ale wspaniale się czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Super epilog! Masz talent! :)<3

    OdpowiedzUsuń